Recenzja farby Schwarzkopf LIVE Ultra Brights or Pastel - różowa

Miałam nie farbować włosów na nienaturalne kolory kosmetykami, które można znaleźć w polskich drogeriach, bo nie miałam z nimi dobrych wspomnień, aczkolwiek na farbę ze Schwarzkopf się skusiłam i cieszę się, że jej zaufałam. Miałam ją w domu jakiś miesiąc przed pojawieniem się ich w Polsce, ponieważ jakimś cudem udało mi się ją wygrać w konkursie (długo patrzyłam w monitor z niedowierzaniem :D). Jednak z użyciem wolałam poczekać do wakacji, choćby dla ciekawszych zdjęć wakacyjnych na blogu. ;)

Kolor tej farby to róż, a dokładnie odcień nr. 93 "Shocking Pink". Producent oferuje intensywny, żywy kolor lub pastelowy, poprzez połączenie kremu koloryzującego z odżywką. Ja skusiłam się na pierwszą opcję, ponieważ i tak przy kolejnych myciach powinnam uzyskać pastelowy róż. Tak też się stało i tym razem kolor nie zmieniał się w inne przy schodzeniu z włosów. Dodatkowo produkt zszedł z włosów całkowicie. Nie liczyłam po ilu myciach, ale na pewno nie było to 10-15 tak jak być powinno - zszedł szybciej. Niżej możecie zobaczyć zdjęcia jakie wykonałam w odstępach kilku dni, abyście mogli zaobserwować jak kolor się zmieniał. 

+ po ok. 2 myciach już nic nie zostało

Osobiście jak najbardziej polecam wam farbę tego koloru. Myślę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę, a obecnie testuję kolejną z tej serii - ciemno niebieską. 

Jeśli zapomniałam o czymś wspomnieć lub po prostu macie jakieś pytanie to śmiało je zadawajcie. Na pewno na wszystkie odpowiem. ;)

Rip N Dip

~~
sukienka - Zara | torebka - Cropp | naszyjnik - BPS | buty - Twoja para

Slot Art Festival 2016 - warsztaty

Tak jak wspominałam w poprzednim poście, o warsztatach zrobiłam dla was oddzielny post. Było ich ponad 100 do wyboru. Dzieliły się na manualne, muzyczne, sceniczne, sportowe i różne. Ja wymienię wam tu tylko te na których byłam, po więcej zapraszam tu: KLIK

"Ze sznurka wyplatane"
Na tych warsztatach mogliśmy wykonać słynne, ozdobne kule ze sznurka, które widziałam już w niejednym pięknie ozdobionym pokoju. Jednak można było wykonać także miskę lub wazon, a nawet coś według własnego pomysłu. Wiedza wyniesiona z tych warsztatów na pewno mi się przyda, a gdy będę wykonywać takowe ozdoby na pewno napisze o tym posta diy. ;)


"Charakteryzacja"
Uwielbiam charakteryzacje, dlatego też te zajęcia były pierwszymi na jakie poszłam. Niestety nie dowiedziałam się na nich zbyt wielu nowych informacji, ponieważ pani tłumaczyła wszystko od podstaw, gdzie ja już je potrafiłam. Aczkolwiek cieszę się, że mogłam użyć bardziej profesjonalnych kosmetyków niż w domu.


"Farbowanie koszulek"
Na tych warsztatach w końcu miałam okazje ozdobić swoją koszulkę techniką "tie dye". Niby barwniki są tanie i łatwo jest to wszystko wykonać, ale jakoś nie mogłam znaleźć czasu, aby się za to wziąć. Dzięki tym spotkaniu w końcu mam swoją pierwszą kolorową koszulkę. Musze dodać do niej jeszcze napis i będzie idealna. Na pewno będę jeszcze takie robić, dlatego takiego postu diy również możecie się u mnie spodziewać. 


"Sztukateria"
Tutaj robiliśmy odlewy gipsowe. Na początek dostaliśmy różne foremki do wyboru. Ja od pierwszego ujrzenia maski uznałam, że przemaluję ją na twarz. Szczęście mi dopisało i udało mi się zdobyć wypatrzoną od początku maskę. Po wyciągnięciu już twardego gipsu z foremek dostaliśmy mnóstwo pędzli i odcieni farb, którymi ozdabialiśmy nasze gipsowe figurki. Oto mój efekt końcowy.


"Ubrania z kosmosu - galaxy"
Wzór galaktyki jest już podobno bardzo niemodny, ale do tych warsztatów zgłaszało się na prawdę mnóstwo osób. Ja uwielbiam wszystko co jest związane z kosmosem oraz przerabianiem ubrań, więc także bez wahania się tam wybrałam. Na zajęcia należało przyjść z czarnym ubraniem. Tutaj daję tylko efekt końcowy, z jakim wyszłam z warsztatów, ponieważ jestem w trakcie przerabiania tej koszulki i chcę wykonać oddzielny post z powstawaniem jej od początku. 


Prócz wymienionych wyżej byłam także na:
  • "Holender" - holenderska gra
  • "(Nie)szablonowo" - tworzenie szablonów, wycinając nożykiem wzory w kartce
  • "Szczudła - z głową w chmurach" - chodzenie na szczudłach
  • "Slackline" - chodzenie po linie
  • "Papierowa wiklina" - robienie różnych rzeczy z papieru

Slot Art Festival 2016

Dziś przychodzę do was z relacją z festiwalu, którego nazwę podałam w tytule posta. Byłam na nim po raz pierwszy i gdyby nie moje koleżanki pewnie nie dowiedziałbym się o nim za szybko. Festiwal trwał od 5 do 9 lipca. Przez te (w moim przypadku) 5 nocy spałam z koleżankami w namiotach, oczywiście na terenie tego festiwalu. Jadąc na ten slot, tak na prawdę nie miałam pojęcia co będzie na mnie czekać. Po przyjeździe dostałyśmy swoje identyfikatory i informator, który możecie przejrzeć sobie tu: KLIK. Jest w nim zamieszczone wszystko co się działo na festiwalu bardziej szczegółowo niż w moim poście, więc jak was zaciekawię, to odsyłam was właśnie do niego po więcej informacji.


Na tym festiwalu prócz wielu koncertów, imprez i małych atrakcji były również warsztaty, kino, wykłady, różne pokazy artystyczne i na prawdę wiele więcej. Mnie z tego wszystkiego spodobały się najbardziej właśnie warsztaty. Codziennie można było iść na góra trzy. Każde powtarzały się codziennie, dzięki czemu można było zaliczyć większość, która nas interesowała. Osobiście byłam głównie na warsztatach manualnych. Ogólnie warsztatów było aż 100 do wyboru, więc niestety nie udało mi się być choćby na połowie, ale dzięki takiej różnorodności każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ponieważ zrobiłam na nich trochę zdjęć i chciałabym napisać o nich trochę więcej poświęcę na nie oddzielny post, który myślę, że będzie naprawdę ciekawy. Tymczasem zostawiam was ze kilkoma zdjęciami. :)

~*~
+ kilka zdjęć z fanpage festiwalu
Copyright © Dollka Blog