Książkocholiczka - kreatywna sesja

 Cześć kochani! Dziś przychodzę do Was z mini sesją, którą wykonałam na potrzeby konkursu, w którym niestety nie udało mi się wygrać, ale ze zdjęć jestem na tyle zadowolona, że postanowiłam udostępnić je również na blogu. Zdjęcia miały przedstawiać książkocholiczkę, a jak wiecie, ja lubię podchodzić do takich realizacji kreatywnie, dlatego zadbałam nie tylko o scenerię i kadr, ale także o urozmaicenie i przykleiłam na siebie kawałki przypalonych kartek. Książki rozłożyłam na łóżku, a zdjęcia wykonywałam selfie stick'iem. Uważam, że jak na samodzielną sesję telefonem wyszło całkiem nieźle. Jak Wam się podoba?


PS: Żadna książka nie ucierpiała przy realizacji tych zdjęć. Przypalone kartki były wydrukowane. 🥰


Dodatkowo na blogu zawitała grafika z informacją o nowych wpisach. Posty będą od dzisiaj pojawiać się w każdy piątek o godzinie 10:00. Zapraszam do śledzenia! <3

Luźny mix zdjęć 🦋

 Cześć kochani! Ostatnio robiąc porządki na telefonie zebrało mi się sporo materiałów do luźnych miksów zdjęć na bloga. Wiem, że bardzo je lubicie, a i dla mnie są świetną pamiątką i odskocznią od pisania długich treści, dlatego stwierdziłam, że dziś do tego przysiądę. Zdjęcia są z różnych okresów, ale wszystkie łączą przyjemne wspomnienia. Zapraszam do oglądania:

Na początek projekt tatuażu, który projektuję dla partnera. Będzie jednym z trudniejszych, ale nie mogę się doczekać, aż wykonam go na skórze. Są i skarpety w koty, które założyłam razem z mamą i siostrą w ten sam dzień.

Któregoś dnia przyleciał do domu motyl i był bardzo towarzyski. Tulipany były niespodziewanym prezentem. 🤗🌸

Bardzo przyjemny wypad nad jezioro i nasza psina na parapecie okna. 🤎🐾

Bardzo udane zdjęcia dla Miss Kay, uwielbiam ich letnią atmosferę, którą udało mi się uzyskać.

Rybka z kamieni na plaży i ponownie motylek. 🦋🐟

Uroczy Dolarek, bo piesków nigdy dosyć oraz rysunek, który wykonała moja przyjaciółka. Przedstawia on nas w lekko kreskówkowej postaci. ;)

Jak Wam się podoba dzisiejszy wpis?

Jakie macie plany na tegoroczne lato? 

PS: Myślę nad planowaniem wpisów na zapas i automatycznej publikacji. Co sądzicie o nowym wpisie w np. każdy piątek? W jaki dzień tygodnia najczęściej zaglądacie na blogi?

"Nieoczywiste piękno Łodzi" spacer po Łodzi organizowany przez See Bloggers

Zgodnie z obietnicą przychodzę do Was z relacją tego, co działo się na See Bloggers. Z moich obserwacji i małego doświadczenia, zauważyłam, że takie wydarzenia poprzedza wycieczka zapoznawcza z możliwością odkrycia miasta lub jego atrakcji, w którym takowy festiwal się odbywa. Już kiedyś podczas Festiwalu Kobiet Internetu załapałam się na taką wycieczkę, którą wspaniale wspominam do tej pory, dlatego wiedziałam, że i tutaj muszę się dostać. Takie wycieczki są objęte zasadą "kto pierwszy" tak samo jak warsztaty podczas festiwalu, więc nie każdy się na nich pojawia. Ja akurat miałam dosyć luźny czas w dzień zapisów, dlatego wyczekiwałam i prawie na wszystko co chciałam udało mi się dostać. Muszę przyznać, że najciekawsze warsztaty i prelekcje zniknęły w kilka sekund, działo się! Było kilka wycieczek do wyboru, ja zapisałam się na "Nieoczywiste piękno Łodzi" spacer po Łodzi, jak w tytule dzisiejszego wpisu. Dzięki tej wycieczce mój festiwalowy weekend zaczął się już w piątek. O godzinie 15 spotkaliśmy się pod EC1 i tam rozpoczął się nasz spacer. Naszym przewodnikiem był Patryk z Instagrama @lodz_zwana_pozadaniem. Zabrał nas w naprawdę przepiękne miejsca, z resztą sami zobaczcie!

Muszę przyznać, że jako mieszkanka województwa łódzkiego bardzo często bywałam w Łodzi z przyjaciółmi, rodziną czy to ze szkołą. Choć duże miasta od zawsze mnie fascynowały, tak Łódź sama w sobie nigdy mnie jakoś do siebie nie przyciągała. Zwykle, aby gdzieś dojść, mijało się zaniedbane ulice i budynki. Czasem nawet w środku dnia bałam się gdzieś pójść, bo mijało się nieprzyjemnych ludzi. Patryk pokazał mi Łódź od tej piękniejszej strony, o której nie miałam pojęcia. 

Fotorelację zaczynam od ulicy Włókienniczej, która słynie z największej przemiany. Ta ulica była kiedyś uznawana za bardzo niebezpieczną. Ponoć nawet dostawcy nie wjeżdżali tu bezpośrednio, tylko podawali produkty przez innych ludzi. Obecnie w ogóle tego nie widać, ulica jak i budynki prezentują się fantastycznie. Dostaliśmy nawet możliwość wejścia do jednej z kamienic i wow! Jaka była piękna od środka! Marmur, witraże, przepięknie zdobione sufity... może zdjęcia tak tego nie oddają, ale ja byłam zachwycona. Niepozorna kamienica wyglądała w środku jak pałac!


Tutaj jako ciekawostka został zachowany element jak to się prezentowało przed renowacją, bo kamienica została odświeżona. Witać, że wcześniej ręcznie malowanych zdobień było więcej. Można sobie tylko wyobrazić jak wyglądało to w tamtych czasach. Ja osobiście uwielbiam takie sufity, teraz już mało się przywiązuje uwagi do takich szczegółów, 


Kolejnym przystankiem i jak dla mnie miejscem obowiązkowym do zobaczenia w Łodzi jest Pasaż Róży, czyli niesamowicie ozdobione budynki drobnymi kawałkami luster. Zostały poprzyklejane tak, aby tworzyć kształt pąków róży, stąd ta nazwa. Pomysłodawczynią tego projektu jest Joanna Rajkowska. Ponoć gdy trafi się na odpowiednią godzinę, światło przepięknie odbija się rozświetlając cudownie cały pasaż. Uwielbiam takie artystyczne pomysły! Na pewno tam kiedyś wrócę. ;)


Kolejnymi punktami wycieczki był Plac Wolności oraz ulica Piotrkowska, na której skończyła się nasza wycieczka. Na Placu Wolności od razu zwrócił na mnie uwagę pomnik Tadeusza Kościuszki, który nosił koszulkę z Polską flagą, całkiem nietypowy widok! Pod nogami natomiast mogliśmy zobaczyć wykupione przez mieszkańców kostki z płytkami. Z okazji 600 urodzin Łodzi mieszkańcy mieli możliwość wylicytować swoją własną kostkę z podpisem. Było ich 600 sztuk i chyba najciekawszą z nich jest 404, którą nazwano "not found", czyli mały smaczek dla  komputerowych maniaków. :D Z ulicy Piotrkowskiej fotografowałam dla Was natomiast architekturę i wyjątkowy mural.


...i to tyle z dzisiejszych wspomnień. Mam nadzieję, że tak jak ja spojrzeliście dziś na Łódź z tej przyjemniejszej perspektywy. Jestem bardzo ciekawa co sądzicie na temat tego miasta i może też macie jakieś warte odwiedzenia miejsca właśnie w tym mieście? Koniecznie dajcie znać!

See Bloggers Łódź 2024

 Biorę właśnie udział w dziesięcioleciu wspaniałego blogerskiego festiwalu. Dużo się ostatnio u mnie dzieję, już niedługo wszystko narobię! Tymczasem szukajcie mnie jutro w EC1. ;) 



AKTUALIZACJA - PODSUMOWANIE

 Przychodzę do Was z małym podsumowaniem tego co działo się na See Bloggers w tym roku. Odkąd tylko dowiedziałam się o tym wydarzeniu bardzo chciałam wziąć w nim udział, ale niestety zawsze w okresie tego wydarzenia albo miałam inne plany, albo byłam za granicą. W tym roku w końcu się udało i bardzo się z tego powodu cieszę. Choć nie było wielkiego "wow" jak na dziesięciolecie, to mimo wszystko uważam, że warto było tam pojechać dla wiedzy i nowych znajomości. Jedyne co mnie smuci, gdy myślę o tym wydarzeniu, to fakt, że ono już wcale blogowe nie jest. Na wszystkie warsztaty i prelekcje tylko jedne poruszyły temat blogów, a brzmiały one "Czy warto jeszcze prowadzić blogi?", więc niezbyt optymistycznie. Myślę, że wszyscy tu obecni zdajemy sobie sprawę, że teraz jest szał na filmiki, krótkie treści bez przemęczania się w ich przeglądaniu, ale to jednak blogi jak dla mnie maję to coś. To jednak blog jest moim miejscem w sieci i Wy również jesteście przykładam, że jak najbardziej blogi dalej świetnie się mają. ;)

Przejdźmy jednak do tematu wpisu. Moja przygoda zaczęła się już w piątek, gdzie zwiedziliśmy najciekawsze zakątki Łodzi. Jeśli jeszcze nie widzieliście, to zachęcam do przeczytania i obejrzenia bardziej obszernego wpisu na temat tej wycieczki: "Nieoczywiste piękno Łodzi" Po wycieczce udałam się do MonoCafe na spotkanie integracyjne. 🤗


W sobotę oficjalne otwarcie wydarzenia, od razu spotkałam kilka znajomych twarzy. Wokół było mnóstwo stoisk przeróżnych firm, jednak było o wiele mniej atrakcji niż się spodziewałam. Chyba najbardziej postarało się stoisko od Eveline. Stworzyli oni wakacyjne pocztówki z stemplami. Każdy, kto zebrał wszystkie pieczątki mógł odebrać nagrodę. Uzyskanie ich wszystkich nie było trudne, a dawało dużo frajdy. Jednym z zadań było np. pomalowanie się dowolnym kosmetykiem ze stoiska lub przejażdżka skuterem wraz z efektownym nagraniem. Dodatkowo na tym stoisku można było zrobić sobie badanie skóry, co mnie osobiście dało dużo wskazówek. Niestety przegapiłam dwa ciekawe stoiska, ale wynagrodziły mi to warsztaty i prelekcje. Czasu na takich wydarzeniach jest zdecydowanie za mało. Chciałoby się zobaczyć wszystko, ale tak się po prostu nie da. Działo się naprawdę sporo!


W niedzielę powitano nas pysznym śniadaniem, same zdrowe i pięknie podane przekąski. Z warsztatów najlepiej wspominam "Naturalne odmładzanie z płytką Gua Sha" Prowadzone przez Kingę Roszak-Szydłowską. Najdłuższe, ale i najmilej spędzone. Cały czas była prowadzona z nami integracja, bardzo dożo się też dowiedziałam. Zajrzałam również na prelekcję o pracy marzeń, czyli jak pracować dla najpiękniejszych hoteli na świecie. Miło wspominam również wywiad jak tworzy się kolekcję kosmetyków we współpracy z marką.


Czy polecam pojawiać się na takich wydarzeniach? Jeśli tylko klimat Wam odpowiada to jak najbardziej tak! Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Jest to okazja do poznania nowych marek, twórców jak i możliwość przetestowania produktów. 

Jeśli będziecie wybierać się na takie eventy to koniecznie dajcie znać!

Czy ktoś z Was też uczestniczył w wydarzeniu? 

Kurs tatuażu - Omnia Tattoo

 Cześć Wam! Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie, to być może już wiecie, że postanowiłam podjąć naukę sztuki tatuażu. Mam przyjemność ogłosić, że oficjalnie mogę nazwać się prawdziwą, certyfikowaną tatuażystką, ponieważ z powodzeniem wykonałam kilka zleceń w renomowanym studio oraz ukończyłam profesjonalny kurs. Fakt faktem, nie udało mi się na kursie wykonać czegoś bardziej ambitnego, bo klienci zgłaszali się tylko po małe tatuaże, ale wszystko przede mną!

Kurs trwał tylko 4 dni, co akurat jak dla mnie było za mało, czułam niedosyt! :D Jednak zgłosiłam się na kurs z dofinansowania, dlatego nie ode mnie zależało jak długo potrawa. Mimo ograniczonego czasu i tak działo się bardzo dużo. Dwa pierwsze dni poświęciłam na tworzeniu tatuaży na sztucznej skórze. Uczyłam się tego przed kursem, ale tutaj miałam do dyspozycji dużą ilość różnych igieł, co dało mi większe możliwości. Dodatkowo zapoznałam się z wieloma ciekawostkami i poznałam się bliżej z właścicielką studia. Kurs był indywidualny, więc byłyśmy sam na sam. Została mi poświęcona cała uwaga. Miałam też okazję zapoznać się z profesjonalną maszynką. 

Na trzeci dzień miałam umówionych czterech klientów. Nadzorowała mnie pracownica studia, ale to ja całkowicie obsługiwałam klientów. Nauczyłam się szykować stanowisko, jakie meble będą mi potrzebne w moim studiu oraz przede wszystkim mogłam wykonać tatuaże na żywej skórze. Było cudownie, choć nie miałam kiedy usiąść i zjeść. Tatuowałam cały dzień z pełną starannością. Tego dnia wykonałam kolejno: kwiat lotosu, grupę krwi, pistolet i bransoletkę. Niesamowite jest dawać ludziom trwałe obrazy, które będą towarzyszyć im przez całe życie na ich własnej skórze. Bardzo odpowiedzialny zawód, ale czuję, że chcę się tym teraz zajmować. 


W czwarty i ostatni dzień znów cały czas tatuowałam klientów. Tym razem miałam tylko trzy tatuaże do wykonania, z czego dwa to tylko poprawki. Od podstaw tatuowałam węża na szyi, co było fajnym wyzwaniem. Jako ciekawostka dowiedziałam się, że kobiety na szyi nic nie czują, tymczasem mężczyźni ponoć nie mogą wytrzymać w tym miejscu z bólu. Najtrudniejsze do wytatuowania z kolei są obojczyki, ze względu na bardzo ruchome okolice, które mogą nie przyjmować tuszu. Tego dnia zaliczyłam właśnie poprawkę napisu na obojczyku, poprawkę pędzla na ręce i od zera węża na szyi. Cieszę się, że miałam okazję spróbować tatuować różne części ciała. Na koniec kursu odebrałam certyfikat. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak otwierać własne studio i poszerzać portfolio!



Dlaczego tatuowanie?
Jak wiecie jestem człowiekiem wielu pasji. Od zawsze chciałam robić coś związanego ze sztuką, bo wiem, że to moje powołanie. Marzyłam o zawodzie, który pozwoli pokazywać moje dzieła w różnych miejscach, które będą miały znaczenie dla ludzi. Myślę, że tatuaże właśnie takie są i choć pewnie nie raz będę musiała wykonać wzór, który nie do końca jest w moim stylu, tak zadowolenie klienta będzie najpiękniejszym wynagrodzeniem mojej pracy.

A Wy jakie kursy macie na swoim koncie?
Jaki macie stosunek do tatuaży?
Copyright © Dollka Blog