Przerwa - aktualizacja wpisu

Niestety wczoraj doznałam dość poważnego urazu - złamany obojczyk i jestem zmuszona zrobić przerwę od publikowania wpisów, ze względu na trudności z poruszaniem i mocny, nieustający ból. Mam nadzieję, że szybko wrócę do zdrowia i nie będziecie musieli na mnie zbyt długo czekać. Póki co jestem usztywniona na 6 tygodni, ale wierzę, że z dnia na dzień ból będzie coraz mniejszy i mimo tego usztywnienia będę w stanie w miarę normalnie funkcjonować. Życzę Wam wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że będziecie wyczekiwać.  ❤️ Dollka




AKTUALIZACJA: 

Jak  sytuacja u mnie? Bywało lepiej nie ukrywam. Cała ta sytuacja mocno wpłynęła na moje życie, ale powoli wracam do normalności. Minęło tyle czasu, a ja niestety dalej muszę oszczędzać rękę, co ogranicza mnie w wielu aktywnościach. Mimo to patrząc na pierwsze dni po złamaniu - jest już dużo lepiej. To było moje pierwsze złamanie, niestety padło na nieprzyjemne miejsce, które ograniczyło mi ruch ręką, w dodatku dominującą, prawą. Do tej pory, gdy ruszam obiema rękami, to prawa jest mocno ograniczona. Lekarze postanowili zostawić moją kość bez operacji ze względu na młody wiek, czego trochę teraz żałuję, bo jest aż 30% ryzyka, że nie wrócę do pełnej sprawności, gdzie w takiej sytuacji i tak będzie czekać mnie operacja...


Ogólnie to czego doświadczyłam w naszej służbie zdrowia wcale do najprzyjemniejszych nie należy, przeraża mnie jak to wszystko wygląda od strony pacjenta! Nie chcę się użalać, ale przytoczę jedną sytuację, no może dwie... ;) Póki nie przyszło mi dane potrzebować pomocy, nie byłam świadoma jak to wygląda, może i warto uświadomić.

Godzina 14, stało się, czuję ogromny ból i ograniczenia ruchu. Nawet delikatne poruszanie się sprawiało okropny ból, nie wiedziałam, że to może być złamanie, więc udałam się do lekarza w mojej wiosce. Okazało się, że przyjmuje dopiero o 16, więc pokierowali mnie do szpitala. Samochód u mechanika, znajomi i bliscy w pracy, nie miałam jak się dostać do szpitala, więc zabrała mnie karetka. W karetce lekarze stwierdzili, że nic mi nie jest i przeze mnie ktoś, kto naprawdę może potrzebować pomocy, może zostać bez karetki! Pierwszy absurd, który naprawdę przeżywałam i czułam poczucie winy przez całą drogę. Przed ruszeniem do szpitala, dostałam leki przeciwbólowe, ale podróż mimo to była bardzo bolesna, a przez poprzednie słowa lekarzy karałam się za to, że jestem taka słaba.

W szpitalu spisali moje dane i zabrali mnie na RTG, które wstawiłam wyżej. Ma pani złamany obojczyk - te słowa, choć powinny przerazić, to w pierwszej chwili dały mi ulgę, bo naprawdę bałam się, że to coś błahego, a ja niepotrzebnie zawracam głowę lekarzom. Kość była mocno przesunięta, sytuacja potrzebująca operacji. Niestety szpital do którego zostałam zabrana nie zajmował się złamaniami i musiałam czekać na dalsze decyzje. Czekałam ok. 4 godziny w poczekalni z silnym bólem, tak 4 godziny... aż nagle poczułam jak kość zaczyna mi się samoistnie przemieszczać (podejrzewam, że po takim czasie zaczął schodzić obrzęk, stąd ten ruch, bo siedziałam w bezruchu). To był jeden z najmocniejszych bóli jakie odczułam, zaczęłam krzyczeć. Lekarze zabrali mnie do pokoju, związali mnie mocno, kłócąc się między sobą jak powinno to wyglądać (!?), ja tam już naprawdę nie wytrzymywałam z bólu. Dali mi kroplówkę i zastrzyk, ale ból nie ustawał. Dali mi więc jeszcze mocniejszy środek, po którym mnie dosłownie stłumiło, jakby odcięło. Po paru minutach zawieźli mnie na kolejne zdjęcie. Okazało się, że kość się zniecierpliwiła, nie chciała już dłużej czekać na pomoc lekarzy i sama wróciła na swoje miejsce. 🙈 Ja tak obstawiam żartobliwie, ale tak, na zdjęciu kość wyrównała się do prawidłowej linii, ale niestety nie udało jej się wrócić idealnie, złamane kości na siebie nachodziły.

Po kolejnej godzinie zapadła decyzja, że zawożą mnie do większego miasta i tak też zrobili. Jakoś po godzinie 20 byłam w Elblągu, gdzie znów musiałam czekać, bo było wiele osób w kolejce do lekarza. Gdy przyszła moja kolej, zrobili kolejne zdjęcie. Kość w miarę dobrej pozycji, więc założyli ortezę i wysłali do domu. Decyzja o operacji miała zapaść 2 tygodnie później, na wizycie kontrolnej. W domu byłam ok. godziny 1 w nocy...

Zagłębiłam się sama w temat złamanego obojczyka i wśród lekarzy są różne zdania, większość usztywnia i każe się kości samej goić, nie ważne że krzywo. Inni twierdzą, że to starodawne podejście i jednak operacja jest lepszym rozwiązaniem. Mnie ocenili głównie poprzez wiek, skoro jestem młoda, to na pewno się samo zagoi. Mimo skrócenia obojczyka i dziwnego ułożenia kości lekarze postanowili, że nie wyślą mnie na operację. Zaufałam, ale sama nie wiem, czy to aby na pewno była dobra decyzja, bo jak wspominałam wyżej jest jednak duża szansa, że nie wrócę do pełnej sprawności z takim ułożeniem kości, w dodatku może to się wiązać z ciągłym odczuwaniem bólu. Oby jednak wszystko się powiodło, bardzo na to liczę.

Kolejnym absurdem w leczeniu złamań są rehabilitacje. Oj jak ja bardzo byłam zdziwiona, gdy zadzwoniłam umówić się na nie, a tu najbliższy wolny termin dopiero na kolejny rok... Zadałam tylko jedno pytanie lekarzowi po drugiej stronie słuchawki, czy to ma sens? Bo przecież kość już będzie dawno zrośnięta po takim czasie. Sam przyznał, że to nie jest odpowiedni termin na skuteczne leczenie, ale tak właśnie to wygląda w Polsce.

...i to taka moja historia złamania w skrócie, dajcie znać, czy też mieliście kiedyś takie absurdalne sytuacje. Powoli będę wracać do regularności na blogu, tęskniłam za pisaniem dla Was! Dziękuję również za słowa wsparcia, jesteście cudowni! ❤️

Co na obiad? Inspiracje #3

 Cześć, kochani! Dziś mam dla Was kilka inspiracji kulinarnych, które ostatnio przygotowałam w domu. Jestem ciekawa co tym razem najbardziej przypadnie Waszym gustom. Zapraszam do oglądania!



Z okazji wczorajszych walentynek, wpadłam na dosyć kreatywny pomysł przedstawienia domowej pizzy. Pizza w kształcie serca z pewnością nie raz się Wam o oczy obiła, ale co powiecie na różową pizzę w kształcie serca? ❤️Podczas wyrabiania ciasta dodałam wody zabarwionej od buraka, zamiast zwykłej, co dało naturalny, bez chemii kolor różowy. Mega fajna zabawa i świetny efekt końcowy. :) 


Jednym z nowych dań, jakie nauczyłam się robić są sajgonki. Wykonałam takie z mielonym mięsem i warzywami - już 3 razy do nich wracałam. 😋Kolejna nowa potrawa to zupa szczawiowa, podana z pieczonymi na miodzie żeberkami i jajkiem - pychotka! Choć jadłam już szczawiówkę, tak w tym wydaniu stała się moją ulubioną!


Kolejna potrawa to tradycyjne schaboszczaki, ale takie XL z ziemniaczkami i mizerią. Potrawę tę urozmaiciłam o koktajl z przepisu, jaki znalazłam na opakowaniu chlorelli, czasem warto podpatrzeć co tam prezentują marki na opakowaniach, bo bardzo fajną kompozycje zaproponowali. 🥰

Co najchętniej byście skosztowali?
Jeśli macie dodatkowe pytania to chętnie 
na nie odpowiem w komentarzach. ;)

Eleganckie stylizacje na chłodniejsze dni #6 Flat Lay Outfits

 
U
wielbiam tworzyć dla Was stylizacje, a patrząc na ostatnie posty zauważyłam, że dawno takich wpisów nie było, zwłaszcza z propozycjami "flat lay", tak więc nadrabiam i przychodzę dziś z eleganckimi propozycjami na chłodniejsze dni. Sprawdzą się idealnie na zbliżającą się wiosnę i oczywiście nie tylko. Możecie się dowolnie inspirować, zapraszam! :)

~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~

Pierwsza propozycja to połączenie beżów i pudrowego różu. Zapoczątkował tę stylizacje ten puchaty sweterek z dekoltem w kształcie litery V. Bardzo miły w dotyku i przede wszystkim ciepły, jego krój bardzo mi podpasował. Dopasowałam do niego spódniczkę w zbliżonym kolorze, jednak nieco bardziej beżowym. Jest elegancka, z marszczeniami po bokach, które można regulować. Jest to spódniczka bardziej midi, choć zależy tez jak ją podwiniemy. Lubię po nią sięgać, jest mega elegancka. Aby kontrast kolorów nie rzucał się między nimi za bardzo w oczy dołożyłam dosyć duży, gorsetowy pasek. Skutecznie rozdziela ubrania od siebie dodając ciekawy akcent stylizacji. Jeśli chodzi o buty to ostatnio zdecydowanie często sięgam po te kozaki - są genialne i jak dla mnie również w tej stylizacji świetnie się sprawdzą. Pod nimi dorzuciłam czarne rajstopy z dużą przezroczystością. Na już końcowe popełnienie dołożyłam torebkę, która jest w sumie głównym elementem każdej z dzisiejszych stylizacji. Idealnie wtopiła się tu kolorystycznie. 



Duga stylizacja to trochę żywsze połączenie użytego wcześniej beżu i różu.  Główną rolę gra tu sukienka w prążki, urozmaicona o choker. Jako, że ma dosyć spory dekolt, dodałam do niej delikatny topik w czarnym odcieniu. Fajnie podkreśla tym spodobam krój sukienki i nie odsłania za dużo. Skoro pojawiła się już czerń, to żyłam jej również przy podkreśleniu talii, używając do tego delikatnego paska. Na sukienkę zarzuciłam puchową kurtę w zbliżonym odcieniu. Mając te dwa ubrania obok siebie, wiedziałam, że muszę je połączyć w stylizacji. Baza już jest, więc czas na dodatki. Postawiłam ponownie na czarną wersję torebki, dopięłam do niej pasek, aby móc nosić ją na ramieniu. Szperając w moich butach trafiłam na egzemplarz niczym z kompletu do torebki. Doprawdy te odcienie są identyczne, co w takich wyszukanych kolorach nie jest łatwe do spasowania! Jako, że to stylizacja na jesienne/wiosenne dni to dorzucam pod spód rajstopy, ale w odcieniu cielistym, aby nie rzucały się tak w oczy. Do tego już ostatecznie trafia jeszcze czarna gumka, która będzie zdobić koka lub rękę jako bransoletka.


Ostatnia z dzisiejszych propozycji pojawiła się już na blogu, bo byłam w niej na jednym z wydarzeń blogerskich. Długo szukałam okazji by założyć tę sukienkę. Klasyczna czerń w welurze, duże złote guziki, elegancki krój ala marynarka... Jednak mocno przeszkadzał mi w niej duży dekolt, który zdecydowanie został zaprojektowany zbyt nisko. Dodatkowo sama w sobie sukienka jest dosyć ciężka i wiedziałam, że będę chciała ją trochę ożywić. Stwierdziłam jednak, że spróbuję znaleźć do niej bluzkę pod spód. Szukałam długo i najbardziej spodobało mi się jak wygląda z tą czerwoną hiszpanką. Celowo podwinęłam lekko rękawy w sukience, aby wybrzmiała spod nich czerwień. Wyciągnęłam też kokardę na wierzch z bluzki, tworząc efekt apaszki. Tym razem sięgając po wspominaną już wyżej torebkę użyłam drugiej jej wersji, bo jest to torebka 2w1. Genialne, co nie? Choć beże odstawiłam na bok w tej stylizacji, tak mając taki odcień w samej torebce, okazało się, że fajnie ją rozświetla. Czerwone serce oczywiście cudownie dopasowało się z rękawami i dekoltem. Pod spodem bardzo delikatne, czarne rajstopy, a na nie czarne, eleganckie kozaki.


Jak Wam się podobają moje propozycje?
Która stylizacja najbardziej przypadła Wam do gustu?
Copyright © Dollka Blog